top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoramarta71088

Rety! Co się dzieje?! Kochanek poprawia relacje w związku?!

Zawsze byłam szarą myszką. Tą cichą, spokojną, zrównoważoną, sztywniaczką. Pojedyncze sukcesy w sportowych zawodach międzyszkolnych, a przez to wyróżnienie na tle klasy, narastało w moich oczach do rangi mistrzostwa świata. Co w tym było takiego wielkiego? No właśnie. Nic. Ale na pustyni i kropla wody jest rwącą rzeką. Ogólnie byłam osobą lubianą (w końcu nikomu nie nadepnęłam na odcisk- trudno to zrobić nie odzywając się), ale zdecydowanie nie popularną. W liceum znalazłam fajnego faceta, z którym jestem do dziś (o, to kolejny mój wielki sukces). Mijały studia, zaczęłam być śmielsza coraz bardziej i bardziej... Rozpoczęło się chodzenie na dyskoteki, gdzie obcy panowie skutecznie mnie dowartościowywali. Tam czułam się jak gwiazda. Nie szara myszka, tylko ta, którą dany chłopak wybierał spośród tłumu wyginających śmiało ciało lasek. Nawet nie zauważyłam kiedy, wpadałam w tryb typowej dyskotekowej dziuni, choć na uczelni byłam jedną z pierwszych uczennic, osobą godną zaufania z dużym gronem znajomych. Interesuję się psychologią, więc dobrze wiedziałam jak podziałać aby facet zwrócił na mnie uwagę. I mimo posiadania narzeczonego nie miałam skrupułów aby całować i dotykać innych (oczywiście w tajemnicy przed ukochanym). Pewnego dnia na dyskotece poznałam Marcina- nie szczególnie przystojny ale ładnie zbudowany podoficer (no cóż, za mundurem panny sznurem... ). Świetnie się z nim bawiłam, nawet na tyle, że wymieniliśmy się z nim numerami telefonów. Potem spotykaliśmy się trochę poza dyskotekami. Marcin rozumiał mnie jak nikt inny (mój narzeczony doskonale mnie uzupełnia, jest drugą połówką ale nie jest taki sam jak ja, a ten miły żołnierz tak). Czasem miałam wrażenie, że jest dla mnie jak brat. A, nie wspomniałam jeszcze, że on miał żonę, dlatego też czułam się przy nim swobodnie bo nie tylko ja zdradzałam (tak, oboje byliśmy świniami dla swoich drugich połówek mimo, że bardzo je kochaliśmy). Kiedy nadszedł czas odjazdu usłyszałam od Marcina: „Kiedy cię poznałem byłaś strasznie zamknięta w sobie, wstydliwa, cicha, miałaś wrażenie, że żaden koleś się za Tobą nie obejrzy póki nie będziesz taka, jak oni chcą. Psy szukające dziwek. Czy ty myślisz, że każdy na to patrzy? Że jesteś przez to fajniejsza, lepsza? Ja cię poznałem taką jaka byłaś... wyjątkową dziewczyną, przede mną nie musiałaś udawać nikogo, rozumiałem cię, uwielbiałem twój żart, bystrość, uśmiech, twój wzrok, dotyk, taniec. Traktowałem cię jak swoją siostrzyczkę, którą muszę ochronić przed takimi, którzy patrzą ci tylko na tyłek i kombinują jak zaliczyć. Masz swój rozum. Pamiętaj, jedyną osobą na tym świecie, którą masz uszczęśliwiać jest twój luby! Jego chroń i walcz o niego. Może kiedyś nasze drogi się jeszcze zejdą. Wywal tą maskę zimnej kobiety, nie potrzebujesz jej. Jesteś tak świetną osobą, że ludzie na pewno to zauważą”. Te słowa zapamiętam do końca życia. Zmieniły mnie o 180 stopni. Już nie mam ochoty zdradzać swojego mężczyzny, kusić innych. A przecież myślałam, że to mnie uszczęśliwia. Marcin uświadomił mi kto jest dla mnie najważniejszy i...O ironio! Jak to możliwe?! Ten kochanek sprawił, że mój związek z narzeczonym nabrał nowego blasku, stał się jeszcze lepszy niż wcześniej. Każdemu życzyłabym spotkać takiego Anioła stróża na swojej drodze.

5 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Przebieranki

Dla mnie to oczywistość i banał, a nie jakaś błyskotliwa, odkrywcza rozkmina, ale pewien znajomy zaskoczył mnie kiedyś pokazując, że nie każdy myśli tak samo. Powiedział: "Nie kumam ludzi, którzy lubi

Szacunek dla ludzi pracujących fizycznie

Choć mam całkiem sporo siły w rękach i nogach (w nogach szczególnie :D), to jednak jestem drobną dziewczyną. Drobną, ale zawziętą jak się okazało. Moi koledzy od zakładania ogrodów, umęczeni słońcem

Post: Blog2_Post
bottom of page